Historia chóru mieszanego „Echo” z Syryni (na podstawie tekstów źródłowych Alfreda Szebesty).
Początki syryńskiego chóru „Echo” sięgają 1913 roku. Wtedy to z inicjatywy Józefa Segeta powstało w Syryni „Towarzystwo Św. Barbary”. Towarzystwo to obrało sobie za główny cel wystawianie sztuk teatralnych. Wg starych fotografii liczyło na początku 55 osób. Został przy nim zawiązany oraz prowadził swoją działalność chór. Na samodzielną działalność chóralną nie było zgody ówczesnych władz niemieckich. Dopiero pięć lat później, w 1918 roku, z inicjatywy Franciszka Frydrycha, Teodora Gamrotka oraz Mateusza Kłoska został założony chór mieszany, który przyjął nazwę „Echo”. Liczba członków wzrosła szybko do 85 osób. Początki były trudne, bowiem chórzyści byli nie tylko śpiewakami, to również ludzie biorący udział w powstaniach śląskich, to gorący orędownicy przyłączenia naszych ziem do Polski w czasie plebiscytu. Tym bardziej więc docenić trzeba ich działalność.
Na pierwszego prezesa wybrano Mateusza Kłoska, zaś pierwszym dyrygentem został Jan Zmuda. Po nim przez kolejne pięć lat chór prowadził Józef Zmuda a następnie Leon Dąbek – ówczesny kierownik szkoły. Po nich kolejno do roku 1929 dyrygentami chóru byli: Robert Sobol, Antoni Kubica, Zygmunt Morawiec, Antoni Piwczyk, Józef Jędrusik. Od roku 1928 do 1937 funkcję dyrygenta pełnił Józef Salamon, twórca sukcesów chóru w okresie międzywojennym. Po nim pałeczkę dyrygencką przejął Henryk Ballarin, który prowadził ruchem swoich rąk chór do 1993 roku, z przerwą na działania wojenne przez 55 lat. Jako młodzieniec, Henryk pierwszy kontakt z chórem miał już w wieku 16 lat. Wtedy to, jako młody chłopak spragniony śpiewu swojego chóru, szedł boso z Syryni do Raciborza, aby posłuchać jego występu. Następnie chórem do czerwca 1993 roku dyrygował Tymoteusz Kubica, a od czerwca 1999 roku do dziś Beata Bugla.
O ile nazwiska dyrygentów można ustalić, o tyle trudniej jest ustalić nazwiska osób pełniących funkcję prezesa chóru. Szczególnie trudne do ustalenia są osoby, pełniące te funkcje w okresie międzywojennym. Po wojnie były to osoby: Pius Czajka, Paweł Jęczmionka, Alojzy Bugla, Henryk Sobol, Jan Kozub do roku 1963. W latach od 1963 do 2009, przez kolejne 46 lat prezesem chóru był Alfred Szebesta, a od 2009 roku do dzisiaj Krystyna Szymiczek.
Chór „Echo” to jedna z najstarszych działających w Syryni organizacji. Dłużej działa jedynie Ochotnicza Straż Pożarna, powołana do ratowania życia i mienia mieszkańców. Chór natomiast był miejscem, gdzie młodzież mogła realizować swoje ambicje artystyczne. Jego działalność to nie tylko śpiewanie pieśni, to również wystawianie sztuk teatralnych, wodewili oraz operetek. Najwięcej grywano ich w okresie międzywojennym, a po wojnie w latach 50-tych. W tych też latach chór pod dyrekcją Henryka Ballarina odnosił największe sukcesy. W ciepłe letnie wieczory, w miejsce utworów odtwarzanych dzisiaj z płyt, komputerów, tabletów oraz smartfonów, słychać było w Syryni muzykę i śpiew. To śpiewała młodzież, która gromadziła się, by przy dźwiękach akordeonu, harmonii, gitary czy mandoliny dać upust swojej pasji śpiewania, by wyśpiewać swą radość życia.
Chór czterokrotnie występował na krajowych centralnych dożynkach: 1951 roku w Poznaniu, w 1952 roku w Krakowie, w 1953 roku w Warszawie i w1954 roku w Lublinie. Należy podkreślić iż było to wszystko w czasach, kiedy problemem był dojazd do najbliższych Syryni miast: Wodzisławia i Raciborza. Komunikacja samochodowa praktycznie nie istniała, nie można było sobie też ot tak wynająć na taki wyjazd autokaru. Wyjazd dużej ilości chórzystów do tak odległych miast był, oprócz niewątpliwej nobilitacji dla samego chóru, niesamowicie trudnym zadaniem logistycznym.
Poprzez Gminną Spółdzielnię „Samopomoc Chłopska” w Lubomi została nawiązana współpraca z chórem w Horni Suchej w Czechach. Chór „Echo” występował również tam, w 1986r. wspólnie z orkiestrą dętą KWK „Anna” pod dyrekcją Wiktora Kamczyka a w 2002r. samodzielnie.
Chór „Echo” regularnie reprezentuje gminne organizacje społeczne w ramach przeglądów ich działalności kulturalnej. Dwukrotnie brał udział w organizowanym w Niemczech Tygodniu Kultury Katolickiej – Katholikentag. Wspólnie z chórem „Cecylia” śpiewał na audiencji u papieża.
Już od roku 1921 chór „Echo” jest członkiem Oddziału Śląskiego Polskiego Związku Chórów i Orkiestr. W 2008 roku, przy okazji jubileuszu 90-lecia swojego istnienia, chór „Echo” został członkiem Konfraterni Najstarszych Chórów i Orkiestr Województwa Śląskiego. Często bierze udział w organizowanych przez Okręg Wodzisławski koncertach kolęd i pieśni maryjnych. Sam organizuje takie koncerty w kościele parafialnym św. Antoniego z Padwy w Syryni. Swoim śpiewem uświetnia nabożeństwa kościelne oraz imprezy organizowane przez Urząd Gminy w Lubomi. Swoją niezależność finansową zawdzięcza wsparciu tegoż Urzędu.
Patrząc na prawie wiek działalności chóru wstecz, trzeba być świadomym, że niewiele jest rodzin zakorzenionych w Syryni, z których chociaż jedna osoba nie byłaby członkiem tegoż chóru. Zdarzały się całe rodziny, które śpiewały w chórze w okresie jego świetności. Pierwsze kroki w syryńskim chórze stawiali synowie wieloletniego dyrygenta Henryka Ballarina, Jan i Eugeniusz. Dzisiaj Jan jest wybitnym artystą i nauczycielem akademickim. W swej dziedzinie uzyskał tytuł profesora. Ma też wielu wybitnych uczniów, oklaskiwanych na deskach największych scen operowych świata. Drugi syn Eugeniusz swym wspaniałym głosem rozsławia Polskę, a przy okazji i Syrynię w dalekiej Ameryce, w Chicago, gdzie między innymi prowadzi chór polonijny. Obydwaj bardzo chętnie wracają do rodzinnej Syryni, i kiedy tylko mają okazję, uświetniają ważne uroczystości swoimi występami.
Na zakończenie chciałbym zamieścić przesłanie mojego zmarłego w 2015 roku ojca Alfreda Szebesty, który swoją przygodę z chórem zaczął niewiele później od Henryka Ballarina, bo już w wieku 18 lat i był z nim zawsze na dobre i złe. Pisał on przy okazji jubileuszu 90-lecia chóru „Echo” – „Zwracam się zatem z gorącym apelem do syryńskiej młodzieży i nie tylko młodzieży – zasilcie nasze szeregi. Kontynuujmy tradycje naszych ojców i dziadków. Niech śpiew chóralny nigdy w Syryni nie zaginie. Niechaj nadal rozbrzmiewa i niesie się w dal jak to echo, które jest w jego nazwie. Niechaj jego śpiew przynosi chwałę, tak naszej miejscowości jak i całej gminie. Niech ludziom przynosi radość i ukojenie. Jesteśmy to winni tym wszystkim, którzy ten chór założyli i przez te 90 lat nie pozwolili by zamilkł”.
Marek Szebesta, marzec 2016r.